Wiesiek! Ktoś do Ciebie...!!! :)
Żeby tradycji stało się zadość, wiecha zawisła na dachu. Czekając aż pogoda zlituje się trochę i przestanie wreszcie smalić, mogliśmy wreszcie na spokojnie usiąść do prowizorycznego stołu na budowie i zrobić to co należy. Mam nadzieję, że teraz więźba się nie rozeschnie ... bo wziąłem to na siebie (następnego dnia przynajmniej !).
I na dowód, że nie zeszła z dachu sama, moje ręce i nogi (wystarczą!)...